Art Space of Burittos & Tymon

We have the power of creation

Moje zdjęcie
Nazwa:
Lokalizacja: Węgorzewo, Warmińsko-Mazurskie, Poland

28 listopada 2005

EMGIE

Mentalny gwałt dokonany na tobie
Nie wiesz co się dzieje wokół
Pomieszało ci się w głowie
Odczytasz potem z tego protokół

Mentalny gwałt dokonany na tobie
Sprawia ci ból nie fizyczny lecz
Pomieszało ci się w głowie
Krzyczysz do mnie: idź stąd precz

Dokonałem gwałtu mentalnego na tobie
Twa dusza zwija się z bólu
Popieprzyłem wszystko w twojej głowie
Masz prawo mówić do mnie ty chuju!

27 listopada 2005

Wariacje z powtórzeniami

Wzywasz mnie, twój głos wciąż słyszę
Wzywasz mnie, choć sam ledwo dyszę
Prosisz mnie jednakże nie werbalnie
Bym mocniej Cię wziął, bardziej nachalnie

Nie umiem odmówić, ja też to lubię
Za włosy łapię choć nic nie mówię
Ty dobrze wiesz, jesteś twarda jak lew
Wbijasz się w moje plecy po których spływa krew

Pulsuje ona też w naszych skroniach
Nie powstrzyma już tego naprawdę nikt
Ja Ciebie – Ty mnie czujesz w swoich dłoniach
Nasz wstyd przed sobą już dawno znikł

Właściwie to nigdy tak naprawdę nie istniał
Wiesz o tym dobrze i czekasz na wystrzał
Zgaśniemy niedługo, spoczniemy za chwilę
Za parę minut mnie nazwiesz debilem

Lecz pomimo wszystko ułożysz głowę
Na piersi mojej i spojrzysz mi w oczy
Ja spojrzę na Ciebie, mą drugą połowę
Czym jesteś mnie jeszcze w stanie zaskoczyć?

24 listopada 2005

Szary

Mam strasznie nierówno pod sufitem
Mało kto mnie w ogóle rozumie
I swym całym marnym bytem
Nie wyróżniam się niczym w tłumie

Jestem próżny, cechuje mnie buta
Gardzę wszystkim i wszystkimi
Nie jestem ani lepszy ani inny
Tak jak słup podobny jest do słupa

Jedna za to czeka nas wszystkich przyszłość
A dokładniej śmierć jeśli chodzi o ścisłość

Jak jest?

Jak fajnie jest tu dziś
Lecz jakie to błahe słowo – fajnie
Jest banalne jak pluszowy miś
I kojarzy mi się fatalnie

Więc w sumie to jak jest dziś?
Czyż nie jest w sumie średnio?
Czy zwykłe ciacho z kremem – ptyś
Zajęło by się taką brednią?

Powiem wam jednak jak jest dziś
I nie widzę tego bynajmniej kolorowo
Nie wiem jak się czuje dzisiaj Krzyś
Ale ja raczej nie koniecznie…

Napisane parę dni temu na literaturze z nudów. W wierszu ja liryczne zastanawia się nad głębokością własnych przemyśleń w porównaniu do przemyśleń ciacha z kremem aby dojść do niejednoznacznego wniosku iż cały ten marazm jest metaforą nadciągającego samochujowego nastroju.

20 listopada 2005

Późno w nocy

Tylko to co czuję
I tylko to co widzę
To wszystko mnie ujmuje
Choć czasem z tego szydzę

Jest późno w nocy
Jestem tu – mój wybór
Mam już dość przemocy

Zajebał bym na amen
Te wszystkie głupie kurwy
Co sieją tylko zamęt

Zabiłbym i siebie
gdyby starczyło sił
Lecz mam jeszcze Ciebie
Dla Ciebie warto żyć

Bo Ty jesteś tym
Co nadaje życiu sens
Co tkwi w sercu mym
I pozwala mi być

I kochać i śmiać się
I płakać i zawsze
Gdy brakuje sił właśnie
Wiedzieć że życie jest nasze
A nie moje własne.

odchodzę w zapomnienie...

... i się nie zmienię

19 listopada 2005

And now for taste the things to come...

Przybądź, tak jak tego chcę
Przybądź taką jaką Cię pamiętam
Bądź mym ulotnym wspomnieniem

W głębi duszy też
Jak pamięcią sięgam
Obdarzasz mnie swoim spojrzeniem

I tylko nie wiem o co chodzi
Czy to pragnienie które dręczy mnie
Obojgu nam nie szkodzi
Może Ty to wiesz?

Nie czytam w myślach
Nikt tego nie umie
Wiem natomiast że poważnie
Leży się tylko w trumnie

Więc czemu nie?
Nie spuścić ze smyczy swoich emocji?
Dostaniesz w prezencie mnie
Na czas trwania tej promocji.

Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłości
Nikt nie jest w stanie odrzucić potrzeby bliskości
Nasze umysły pogrążają się w interferencji
Uwolnijmy je mimo świadomości konsekwencji.

15 listopada 2005

Oda do Burittosa

Nie miałem pojęcia że oda do Lodzi
Tak Bartkowi zaszkodzi
I że pod takim ciosem
Zechce się stać Burittosem

Ksywkę masz teraz jak przekąska
I pyta twoja niewąska
W każdą dupę chce wchodzić
Lecz to Ci może zaszkodzić

Nie każdy się daje wyruchać
Nie musisz mnie wcale słuchać
Lecz daję Ci słowo takie:
Nie pchaj się wszędzie ze swoim siurakiem.

12 listopada 2005

Today? Tommorrow?

Wszystko idzie do przodu – wiara, kultura, technika
Czy to dotyczy też ciebie? Czy to cię dotyka?
Czy twoje dziecko nie narodzi się wraz z instrukcją użytkownika?

A ty sam jak odnajdujesz się w tym świecie?
Czy mając przed sobą żywot długi
Jesteś w stanie pójść do kiosku po instrukcje obsługi?

I czy zachwycasz się czasem rzeczami prostymi?
Czy zatraciłeś uczucia wraz z nadchodzącymi
Nowymi technikami socjotechnicznymi?

Nie wiesz przypadkiem co w twym życiu zmieni
Nowy w komórce port podczerwieni?
Balanga, impreza lub zwykła najeba?

Czy istnieje w tobie jeszcze potrzeba aby
Tak zwyczajnie kochać
Przytulić się czasem do swojej baby?

Niebo, słońce, kwiaty, plaża
To wszystko istnieje, to się nie wydarza
Wyciągnij tylko po to swoje dłonie
I serce…

11 listopada 2005

Tylko nie umieraj dziś

Restauracja, kolacja, hotel
Ubikacja, erekcja, sex

Mój piesek, mój misek, mój kotek
Mój ptaszek,, twój dołek, nasz gest

Penetracja, ejakulacja i let’s rest
Wpadka, aborcja i sudden death

09 listopada 2005

Miłość aż do śmierci

Pośród ogrodu siedzi ta kurewska para
Ona ma wielką pizdę, jemu wystaje fujara
I tak znudzeni, zjebani aż do cna
Starają się doczekać swego końca

Chcieli by się poruszyć lecz tkwią w bezruchu
Ona nie weźmie do buzi, on jej nie wsadzi paluchów
I tak już jebali się przez całe wieki
A teraz zasną, zamkną powieki

Po wielu orgazmach, milionach szczytowań
Nadszedł kres ich niebywałych dokonań
Zjebani, wykończeni lecz szczęśliwi i pełni
Dokonali żywota, ich los się wypełnił.

08 listopada 2005

Jeremiasz

impresja na temat utworu Jeremy - zespołu Pearl Jam.

Obrazy szczytów górskich rysowane w domu. On na szczycie.
Cytrynowożółte słońce, ramiona uniesione w geście zwycięstwa
Pod spodem morze szkarłatnej krwi i ludzie w których zgasło życie.

Tata nie zajmował się faktem
Iż mamusia nie troszczyła się
Król Jeremiasz Nikczemny rządził światem

Jeremiasz przemówił dziś w klasie

Doskonale pamiętam stręczenie chłopaka
Wydawał się małym bezbronnym pierdolcem
Ale to była tylko niepoznaka
Zacisną zęby i stłamsił wątłą klatkę
Jak mógłbym zapomnieć?
Uderzył mnie niespodziewanym lewym
Szczęka mnie zabolała i opadła
Jak tego dnia, jak dnia w którym usłyszałem

Tata nie okazywał uczuć, nawet czasem
A chłopiec nie był czymś co satysfakcjonowałoby mamusię
Król Jeremiasz nikczemny Rządził tym światem

Jeremiasz przemówił dziś w klasie

Spróbuj o tym zapomnieć
Spróbuj to zmazać
Z tablicy…

07 listopada 2005

Les enfantes teriblle

Choć zrodzeni z tych samych rodziców
Zupełne przeciwieństwa.
Ty niczym próżnia
Ja niczym nicość

Ty chłoniesz wszystko i dusisz w środku
Ja przepływam obok tego świata
Ty żyjesz prostotą
Ja nią wzgardzam

Są czasem chwile gdy rzeczywistości się zderzają
Ulotna iluzja porozumienia
Ty mówisz mi coś
Ja słucham od niechcenia.

Czarna siła to ja, ty zaś biała energia
Nigdy nie zrozumiemy się
I niech tak zostanie
Po wsze czasy, amen.

04 listopada 2005

Idź ruchać

Ej, generalnie to w ogóle sorry za to że ostatnio wszystko sprowadza się do jednego a w dodatku jest tak głębokie jak woda w klozecie i tam też się nadaje ale cóż, takie właśnie rzeczy tworzę w tym czasie i nic na to nie poradzę bo nie chce. Miłego czytania:

Twój dom murem podzielony
A tobie w głowie ciągle lachony
Przestań skończ z tym i wyjdź na ulicę
Zobacz jakie panny mają cyce

I nie siedź już dłużej jak klaun-pederasta
Zostaw ptaka w spokoju i ruszaj do miasta
Na podbój całej tej lachonowej floty
I nie mów, kurwa, że nie masz ochoty

Bo lachony mają to do siebie
Że jak nie ty to kto inny je wyjebie
Bo one lubią to tak samo jak ty
Różnica? Lubią mieć perspektywy…

01 listopada 2005

Oda do Lodzi

Lodziu drogi, jeśli chcesz mieć dziewczynę
Musisz zmienić to pedalskie imię
Bo Bartkiem cię kiedyś rodzice nazwali
I niech Bartek a nie lodzia lachony wali

Ponadto drogi Bartłomieju
Musisz mieć w głowie trochę oleju
By wszystkie te panny wyrywać
Nie możesz dłużej ukrywać
Rozmiarów swojego fiuta

Niech każda białostocka rura
Wie że masz wielkiego ogóra
I wytrysków masz kilkanaście
Gdy w cipke go wsadzisz właśnie

Oznajmij im jednak przytomnie
Że walić je będziesz ogromnie
A twój wytrysk od strony dupy
Porozrywa im kręgosłupy

A gdy w końcu zaspokoisz swe rządze
Za oszczędzone na kurwach pieniądze
Postaw mi dobre piwo za wszystko
Czego doświadczy twoje ptaszysko

A przynajmniej za wszystkie te rady
Zaparz mi czasem kubek herbaty

P.S. Przypomnij sobie o pewnej rozmowie o pewnej dziewczynie na niemieckim cmentarzu drogi Bartku i have fun ;)