Wzywasz mnie, twój głos wciąż słyszę
Wzywasz mnie, choć sam ledwo dyszę
Prosisz mnie jednakże nie werbalnie
Bym mocniej Cię wziął, bardziej nachalnie
Nie umiem odmówić, ja też to lubię
Za włosy łapię choć nic nie mówię
Ty dobrze wiesz, jesteś twarda jak lew
Wbijasz się w moje plecy po których spływa krew
Pulsuje ona też w naszych skroniach
Nie powstrzyma już tego naprawdę nikt
Ja Ciebie – Ty mnie czujesz w swoich dłoniach
Nasz wstyd przed sobą już dawno znikł
Właściwie to nigdy tak naprawdę nie istniał
Wiesz o tym dobrze i czekasz na wystrzał
Zgaśniemy niedługo, spoczniemy za chwilę
Za parę minut mnie nazwiesz debilem
Lecz pomimo wszystko ułożysz głowę
Na piersi mojej i spojrzysz mi w oczy
Ja spojrzę na Ciebie, mą drugą połowę
Czym jesteś mnie jeszcze w stanie zaskoczyć?